20 stycznia 2012

Całuj mnie, całuj ;)

Zgodnie z życzeniem Doroty dziś o dwóch rzeczach, które sprawiają iż usta krzyczą „całuj mnie, całuj” :)

Obydwa zakupy „popełniłam” w Naturze.

Jeśli chodzi o pomadki to oczywiście wielkiego wyboru w gamie kolorystycznej już nie było. Jakieś mdłe róże, zbyt soczyste czerwienie, brązy ciemne. Wzrok ślizgał się od jednej do drugiej aż nagle ukazała się ONA.

Essence 44 Almost Famous 





Zdjęcia niestety nie oddają wiernie prawdziwego koloru tej pomadki. W rzeczywistości bowiem jest mimo wszystko delikatniejsza. Spokojnie maluję nią usta i idę do pracy. Do klasycznego stroju jest świetna. Jak zawsze ważna jest harmonia ;)

Za kilka złotych (wcięło mi paragon…) otrzymujemy dobry produkt. Tak sobie myślę, że w zasadzie to nie jestem pewna co oczarowało mnie bardziej  - kolor czy zapach pomadki. Taki hm… mnie kojarzy się z czymś słodkim.

Trwałość również mogę zapisać na plus. Maźnięte usta wytrzymują starcie z jedzeniem i piciem. Kolor mocno trzyma się warg. Może też dlatego, że po aplikacji delikatnie usuwam nadmiar pomadki? (odciskam na chusteczce)

Drugi zakup popełniłam już bardziej świadomie ;) Na kilku blogach widziałam ten odcień błyszczyka i mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Ale mimo wszystko jestem zaskoczona.



Essence Stay with me odcień 02 „My favorite milkshake” (także Natura) zauroczył mnie totalnie. Przede wszystkim nie ma drobinek! Jest gładki, jedwabisty wręcz. Nie nachalny, nie rzuca się w oczy. Jest idealnym dopełnieniem dla mocniejszego makijażu. Wiem na przykład iż na dzisiejszej kolacji służbowej będę miała czarno-biały strój, oczy pomalowane w ciemnych kolorach i ten błyszczyk na ustach. Nie narobi szkód, a mimo wszystko zwróci na siebie uwagę. Ta delikatność odcienia mimo wszystko kusi ;)

Aplikacja. Kiedy odkręciłam opakowanie i zobaczyłam czym mam nakładać błyszczyk na usta to miałam przez moment wrażenie, że „to nie to”. Jakieś dziwne, wymyślne. Ale co się okazało? Nałożenie błyszczyku jest proste, a właśnie dzięki tej końcówce mogę precyzyjnie pomalować wargi. Podoba mi się to :)



Zapomniałabym o jeszcze jednej kwestii – trwałość. Też jest dobrze :) Nie rozmazuje się, nie zmienia miejsca , nie zbiera w kącikach ust. 

I jak w przypadku pomadki – fajnie pachnie.

6 komentarzy:

  1. Śliczne kolory, muszę obejrzeć kiedyś z bliska. Ja do Natury mam nie po drodze, zawsze to specjalna wyprawa. Błyszczyki rzeczywiście zbierają bardzo dobre opinie na blogach. Pozdrawiam i udanego piątku życzę! Ja od 13:35 mam już weekend!

    OdpowiedzUsuń
  2. milkszejka uwielbiam niemniej jak dla mnie jest mało wydajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomadki - lubię, z błyszczykami się nie dogadywałam i poszły w świat ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten błyszczyk, ale go nie lubię- w tym kolorze wyglądam, jak dziunia. Szminka za to wydaje się całkiem sympatycznie

    OdpowiedzUsuń
  5. chcę zakupić błyszczyk essence z tej kolekcji. ale widzę że dziewczyny powyżej go nie lubią, hm.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię błyszczyk z essence i wcale nie daje efektu dziuni u mnie przebija kolor ust i jest delikatny a co do pomadki mam jedną nude i kolor konsystencja super ale trwałość tragiczna:)

    OdpowiedzUsuń