Tytułowa
Mistrzyni prowadzi w Ameryce sklep. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie
fakt, że razem z przyprawami daje ludziom to, czego im brakuje, czego pragną.
Jednym odwagę, drugim rozsądek i pokorę. Tym odwagę, tamtych otwiera na miłość.
Obok
magii jest też i realistyczna, niemal reporterska strona książki. Jednocześnie
poznajemy życie hinduskich emigrantów w Ameryce – trudności ze znalezieniem
pracy, aranżowane małżeństwa (nie szczęśliwe zazwyczaj), przywiązanie do
tradycji i historii które prowadzi ku rozpadowi rodziny (sytuację ratuje Tilo).
Tilo… Jej
przeznaczenie to przyprawy. Przyjmując ten dar świadomie zrezygnowała z
rodziny, miłości, dotyku. I nagle w ten jej prosty wydawałoby się świat wkracza
„samotny Amerykanin”, czyli Kruk.
Mistrzyni
poznaje co to jest bliskość, miłość, zaangażowanie. Cena jaką płaci jest wysoka… Traci
sklep. Ale przecież zawsze jest jakiś
początek… Znajduje MIŁOŚĆ :)
źródło: internet |
„Jestem
Mistrzynią Przypraw.
Umiem
się też posługiwać innymi. Minerałami, metalem, ziemią i piaskiem, i kamieniem.
Szlachetnymi kamieniami z ich zimnym czystym światłem. Cieczami, które wypalają
swe barwy w twoich oczach, aż nie widzisz już niczego innego. Ich wszystkich
nauczyłam się na wyspie.
Ale
przyprawy są moją miłością.
Znam
ich pochodzenie i zapach, wiem, co oznaczają ich ko- lory. Potrafię nazwać
każdą prawdziwym imieniem, nadanym na początku, gdy ziemia pękła jak skóra i
podała ją niebu. Ich żar płynie w mojej krwi. Od amchuru do zafranu, wszystkie
naginają się do moich rozkazów. Wystarczy szept, by oddały mi swe ukryte
właściwości, swoją magię.”
„Nam, Mistrzyniom, nie wolno dotykać tych, którzy do nas przychodzą.
Naruszać delikatnego punktu ciężkości między dawaniem i otrzymywaniem, na
którym chwiejnie opiera się nasze życie.”
Najlepsza z książek Divakrauni :)
OdpowiedzUsuńDobra, to co następne tej autorki warto przeczytać? ;) Bo wpadła mi w ręce przypadkiem, tkwiła w kolejce książek do przeczytania, a jak już do niej dotarłam to mnie oczarowała :)
OdpowiedzUsuń