13 marca 2012

Ale o co chodzi z ...aloesem?

Idzie sobie Gucia po Rossmannie. Oczka skaczą po półkach. Portfel prawie pusty, ale cóż… Może chociaż kremik do rąk? Ech, to nic, że w kolejce z cztery stoją, nie? Jeść, pić nie woła  - się zużyje ;)
I tak oto w koszyku wylądowało takie coś:


Balsam do rąk i paznokci Aloe vera od Isany.


Kosmetyk zawiera aloes i witaminę E oraz keratynę które pielęgnują ręce i wzmacniają paznokcie. Balsam ma się szybko wchłaniać i nie pozostawiać tłustego filmu.

Tyle obietnice, a rzeczywistość?

Powiem tak… jeśli któraś z Was lubi jak dłonie pachną proszkiem do prania (np. Vizir) to polecam jak najbardziej, będzie usatysfakcjonowana. Cała reszta Pań odepchnie tubkę że ho ho ho ho. Tak i ja zrobiłam.

Ten zapach sprawia iż nie daję rady kremować dłoni. Wyjścia były dwa – albo jako awaryjny sposób czyszczenia butów (taka pasta zastępcza, kiedy nie ma czasu na pastowanie) albo jako krem do stóp.

W obydwóch przypadkach sprawdza się znakomicie ;)

4 komentarze:

  1. A jak długo chroni ręce - skuteczny czy przeciętny? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciętny. Co w połączeniu z zapachem sprawia iż nie warto (moim zdaniem) zawracać sobie nim głowy.

      Usuń
  2. A ja też już kilka razy nacięłam się na zapach kosmetyku- potwornie irytujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie!!!! Przecież kosmetyk ma sprawiać przyjemość, a nie tylko działać ;)

      Usuń