4 kwietnia 2012

Triple Active - recenzja


Opowiem dziś o kremie do twarzy którego używałam ostatnio. Zima była, nieprawdaż? No właśnie, a o tej porze roku to krem na noc musi być bardziej treściwy. Kierując się tą przesłanką zakupiłam krem odżywczy Triple Avtive na noc z L’oreal.
Krem dostajemy zapakowany w kartonik i folię, czyli standardowo. Słoik jest ciężki, ale poręczny. Pojemność – 50ml. 
Sam produkt jest koloru różowego. Chociaż nie jest to do końca precyzyjne określenie. Możecie go ocenić same na zdjęciach, które są poniżej. Specjalnie wrzucam takie a nie inne fotki, aby można zobaczyć było kolor. 







Obietnice:
Triple Active dostarcza skórze składniki niezbędne do jej nawilżania i odżywiania w nocy, gdy proces odbudowy skóry jest najbardziej intensywny.
1. Nawilża - formuła wzbogacona w glicerol zapewnia skórze optymalne nawilżenie.
2. Odżywia - w nocy, gdy procesy odbudowy komórkowej są najbardziej intensywne skóra wypoczywa i odpręża się, aby odzyskać świeżość po przebudzeniu.
3. Odbudowuje - formuła o intensywnym działaniu wspomaga proces odbudowy bariery ochronnej skóry.
Testowany pod kontrolą dermatologiczną. Dla wszystkich typów skóry.




Co o samym kremie? O kolorze  już wspomniałam, ale! Przecież  jest inna istotna kwestia, a mianowicie zapach. Rozczarował mnie. Krem pachnie tak… starodawnie. 
Krem o konsystencji stosunkowo lekkiej, niezbyt tłustej powinien wchłaniać się szybko. Tak uważałam, a tu zonk! Budzę się rano i czuję na twarzy KREM. I te uczucie przyklejania się do poduszki. Bezcenne…


Używałam tego kremu wytrwale przez dwa miesiące licząc na JAKIEKOLWIEK efekty.  Godziłam się na lepienie do pościeli. Czegóż nie robi się dla urody, nie? 


Nawilża? Hm…w moim przypadku słabo bowiem już w kilkanaście minut po nałożeniu kremu pojawia się uczucie ściągnięcia.  Czy skóra wygląda świeżo? Nie koniecznie…


Jak już wspominałam, mam cerę kapryśną – naczyniową, wrażliwą. Krem według informacji na opakowaniu przeznaczony jest dla wszystkich typów skóry. A co się okazało? Kiedy w słoiczku zaczęłam dostrzegać dno moja skóra się zbuntowała. Po nałożeniu kremu na prawym policzku pojawiało się zaczerwienienie, skóra na nosie zaczynała mnie piec. Ooooooooo i to jak… Najpierw pomyślałam iż to po prostu taki jednodniowy wyskok, ale kiedy po kolejnej aplikacji okazało się iż znowu piecze – poddałam się….

1 komentarz:

  1. O kurczę - porażka jednym słowem...

    Eeeetam, wcale się tak szybko nie poddałaś, skoro używałaś go przez dwa miesiące :)

    OdpowiedzUsuń